Połączenia bywają bardzo ciekawe. Kolor żółty i czerwony, jedzenie z doskonałym winem lub film z rewelacyjnym samochodem. O ile pierwsze dwie propozycje zależne są jednak od gustu, to niezaprzeczalnym faktem jest, że James Bond nie mógłby istnieć bez swojego Aston Martina.
Jestem James
Móc przejechać się autem Bonda to było by coś – powiedział każdy, kto właśnie skończył oglądać kolejny film z cyklu przygód tego odważnego i utalentowanego agenta jej królewskiej mości.
Mało kto wie ale jazda po torze Astonem jest jak najbardziej możliwa i w zasięgu ręki każdego przeciętnego zjadacza popcornu. Oczywiście przejażdżka Astonem Martinem pozbawiona będzie możliwości wystrzelenia w powietrze siedzenia pasażera, czy tez rozpylenia za sobą zasłony dymnej i wystrzelenia kilku tysięcy naboi z działek wysuwanych z maski. Zostawmy pewne sprawy magii kina, a sami delektujmy się przejażdżką Aston Martinem, która mimo braku hollywoodzkich gadżetów i tak będzie niezapomniana i pełna emocji i adrenaliny.
Takie przyjemności dostępne są właściwe na większości polskich torów wyścigowych na których operują wypożyczalnie luksusowych samochodów. Za niewielką po opłatą, po przejściu szybkiego szkolenia z obsługi tego wyścigowe auta można pokonać nim kilka okrążeń na torze, co z pewnością będzie niezapomnianym przeżyciem.